wtorek, 19 lipca 2016

Broń biologiczna

Człowiek nigdy nie wymyśli takich rzeczy, jak natura.

Jakiś czas temu wspominałam, że  moje róże, a później balkonowe truskawki, podgryza przędziorek. Zrobiłam oprysk z płynu do mycia naczyń, a nawet z szamponu przeciw wszom (tak, posiadam takowy w domu, chociaż na szczęście nikt z nas jeszcze wszy nie miał). Nie pomagało.

Aż razu pewnego zapaliła się w mojej głowie lampeczka z napisem pomysł. Sprawdziłam w internetach, potwierdziłam swe przypuszczenia i przystąpiłam do dzieła. Wzięłyśmy z Basią słoiczek i idąc do Tesco zrobiłyśmy przystanek na łące. Pobuszowałyśmy chwilę i znalazłyśmy. Nasi mali sprzymierzeńcy w czarne kropki nie byli zachwyceni tym, że chwilowo popadli w niewolę, ale szybko trafili na wolność. A właściwie na poligon.
Nasi mali przyjaciele to chrabąszcze zwane biedronką. Biedronki zjadają i  mszyce, i przędziorki i jeszcze kilka innych robali niszczących uprawy.


W ciągu swojego życia biedronka może zjeść nawet kilkaset mszyc.
Pożyteczne są zarówno dorosłe osobniki jak i larwy biedronek. Wrzucam zdjęcie biedronkowego dziecięcia, żebyśmy ich nie niszczyli (fot. Gilles San Martin
CC BY-SA 3.0 Wikimedia Commons).



Biedronki po wypuszczeniu na różę w większości rozkładają skrzydełka i uciekają, ale część zostaje i robi sobie ucztę. Znajduję je tam jeszcze po kilku godzinach, a nawet na drugi dzień.






Przeprowadziłyśmy taką akcję już trzy razy i mam wrażenie, że róża ma się lepiej.  Basia też miała przy tym rozrywkę. Oczywiście był najpierw wykład o tym , że nie wolno łapać biedronek dla zabawy i że trzeba je szybko wypuścić, bo inaczej umrą.
Polecam biedronki jako skuteczną broń biologiczną przeciw przędziorkom.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz