piątek, 23 grudnia 2016

Wigilia Wigilii


 Basia biegnie do lustra i przygląda się z uwaga swoim oczom.
- Basiu, co robisz?
- Patrzę, czy moje oczy nie robią się zielone.
- Dlaczego miały by się zrobić zielone? Przecież masz niebieskie...
- Bo oglądałam dużo bajek.

Dzień wcześniej.

- Kończymy już oglądanie.
- Ale ja chcę jeszcze!
- Nie. Wystarczy. Bo zamienisz się w zombi.
- Zombi?
- Takiego stwora z zielonymi oczami, który chodzi jak nieprzytomny.
- Ja nie chcę być zombi!
- To pobaw się... jakoś normalnie.

Rodzicielskie słowo ma moc. Lepiej używać go z rozwagą.

***
- Basia, nie zdejmuj czapki !
- Ja ją tylko trochę odsuwam, żeby było widać moje śliczne czółko.

***

- Mamo, czemu ten kefir jest kwaśny?
- Bo zawiera bakterie kwasu mlekowego. To takie dobre bakterie, które przydają się w naszym brzuchu.
- Po co?
- Bo w naszym brzuchu mieszkają tez grzyby. Jak siedzą tylko w jelitach, to jest ok, ale jak się przedostają do innych części ciała, to wtedy np. zaczyna szczypać język albo cos innego nas swędzi. A grzyby lubią najbardziej ciemne, wilgotne i ciepłe miejsca.
- E tam. Moje grzyby są spokojniejsze niż twoje. One nie chodzą do żadnych wilgotnych miejsc. Siedzą spokojnie w moim brzuchu.

***

Jutro Wigilia Bożego Narodzenia. Adwent minął jak mrugnięcie powieki.
Coś mi się wydaje, że życie też  mi tak minie. Dopiero co urodziłam Basię, a tu proszę, po domu biega rezolutna czterolatka, która tylko czeka, aż będzie mogła pochwycić nas na słowie i wypomnieć, że ona wie lepiej. Marysia skończyła roczek i też biega. I wchodzi na wszelkie "zwyski" (jak mówi babcia Zosia), więc trzeba było powynosić krzesła do sypialni.

Tyle myśli chodziło mi przez ostatni czas po głowie, ale jakoś nic sensownego nie jestem w stanie napisać.

Przymierzam się do życzeń dla miłych Czytelników tego bloga, ale jakoś nic mądrego nie wymyśliłam. Jestem pusta. I dobrze. Może znajdzie się miejsce dla Przychodzącego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz