niedziela, 22 grudnia 2024

100 dni

 Nie wiem jak innym kobietom, ale mi towarzyszy strach, gdy myślę o tym, czy decydować się na kolejne dziecko. Czy się otworzyć na tego człowieka, który może pojawić się w naszej rodzinie, czy powiedzieć: STOP! 


Gdy myślę o sobie i zaczynam wymieniać sobie wszystkie trudności i cierpienia związane z rodzicielstwem, to nie chcę. Bo ja nie mam już sił. Bo moje zdrowie.  Bo mój wiek. Bo nie ogarniam. Bo nie mogę robic tego, co JA CHCĘ, ale to co muszę i akurat mogę. Bo te ciążę , szwy, porody, połogi, kolki, zastoje i zapalenia piersi, dzieci płaczące w samochodzie itd. O ho ho, lista jest długa. Mam nie jedno alibi, żeby powiedzieć STOP! 

Tak jest , kiedy patrzę na siebie.

Ale przychodzi taki moment, że zaczynam myśleć o nim. O tym człowieku. O tym, że może zaistnieć lub nie. Wyobrażam go  sobie. Nie mam pojęcia, jaki będzie, ale jedno jest pewne - jesli go wpuszczę do domu, czyli najpierw w siebie - będzie. Będzie istniał.

Patrze na nasze dzieci i widzę, jakimi sa pięknymi ludźmi. Nie tylko w sensie urody, ale bycia, serca. 

Boję się, gdy myślę, że moje życie zależy ode mnie.

Boję się, gdy myślę, że życie naszych dzieci zależy ode mnie.

Gdy przyjmuję, że życie zależy od Boga, to się trochę mniej boję.

.......         .........       .........      .........      .......     .......    

Za każdym razem, gdy umawiam się z mężem na randkę, gdy już dzieci pójdą spać, zadaje sobie to pytanie: od kogo zależy moje życie?

Wiele razy odpowiadałam sobie, że ode mnie. 

Ale czasem- że od Boga.

.....      .....      .....       .....      ......       ......       ......       

Minęło w piątek ( mamy niedzielę) 100 dni od narodzin Maćka. Przez pierwsze tygodnie, jesli akurat nie jadł i nie  spał - to płakał. Dużo spal, ale wieczorem musiał być płacz. Podobno kolki trwają do stu dni. U nas skończyły sie po jakichś dwóch miesiącach. Nie wiem, czemu nasze dzieci tak mają. Wiele razy zadawałam sobie pytanie: co robimy źle? Jakie są  nasze błędy w pielęgnacji? Ja naprawdę nie głodzę naszych dzieci. Czas kolek to moment, w którym najszybciej przybierają na wadze. Może je przekarmiam? Nie wiem. Dokarmianie Macka sztucznym mlekiem w szpitalu i w domu pierwszego dnia kończyło się płaczem dziecka do trzeciej rano. A na moim mleku śpi spokojnie.

Jest to jedna z wielkich tajemnic tego świata. Chyba jej nie rozwikłam. 

Przetrwaliśmy. Patrzyłam w kalendarz i mówiłam sobie: juz 19, 27, 36....  dni za nami. Jeszcze tyle i tyle i juz będzie łatwiej. I rzeczywiście jest. Przeszło mu. 

Jesli Twoj noworodek ryczy i myślisz, że już zawsze tak będzie, to odwagi! To minie. Na prawdę. 

Gdy mi bylo najtrudniej, to myślałam: oby tylko przeżyć dzisiejszy dzień. Jeść, spać, chodzić do wc, myć się. Zrobić obiad. Oby przetrwać z dziećmi dzisiejszy dzień. Jutro niech samo się o siebie troszczy.

.....     ....    ....    ....    ....    .....    ....    ....    ....    ....    

Widzę, że najtrudniej jest mi wtedy, gdy mam oczekiwania. Np. że teraz dziecko już powinno spać, bo ja już mie ma sił i też chcę się położyć. Albo, że starszaki nie beda hałasować.  Że nikt nic ode mnie nie będzie chciał. 

Wtedy - gdy coś idzie nie po mojej myśli - jestem sfrustrowana. Szukam winnych. Nie widze sensu w tym co przeżywam.

Jak nie mam oczekiwań i po prostu przyjmuję to co sie dzieje - to częściej jestem pozytywnie zaskoczona, że się udało, że nie płakał, że zdążyłam, że szybko poszło itd.

Dzięki Bogu, że przebija się przez moją skorupę i dzięki temu chociaż czasem mogę odpocząć od samej siebie. I nie bać się.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz