poniedziałek, 16 stycznia 2017

Nowa fryzura

Kiedy byłam jeszcze panną i mieszkałam w domu rodzinnym, moja mama mawiała czasem: " Chcesz coś zmienić? Zmień fryzurę!".
Jak to w życiu bywa, zmiany przychodzą czasem same... 😉
Wstałam dziś rano nieco sponiewierana swym stanem. Poprosiłam męża o coś do jedzenia, bo strach otworzyć lodówkę. A on mi kanapkę z aromatycznym pasztetem. Drań! Wzrokiem wyjaśniłam, że NIE! Tylko nie to. Zjadłam suchą bułę i zrobiło mi się ciut lepiej. Gdy połowa domowników wyszła do swoich zajęć wzięłam się w garść.
Życiowe ogarnięcie postanowiłam zacząć od fryzury. Umyłam włosy i modeluję sobie spokojnie. Już prawie kończę, gdy wtem zauważyłam coś dziwnego. Otóż na szczotce był wielki pukiel ciemnych włosów. W pierwszej chwili pomyślałam, że Basia czesała pewnie którąś ze swoich lalek. Tylko lalki same blondynki. Do mych nozdrzy dotarł wtedy dziwny zapach. Specyficzna woń. Po chwili wiedziałam już, że dzielę los Panny Migotki po spotkaniu z Hatifnatami.
Przypaliłam sobie wielkie pasmo włosów, które oderwało się od mej czupryny i zostało na szczotce. A na glowie zobaczyłam kilkucentymetrowe sterczące przypalone pasemko!
I tak weszłam na tory akcji " Nowa fryzura". Najpierw się uśmiałam, później pojechalam do fryzjerki ulepszyć to, co zostało. Fryzjerka też się uśmiała i przyznała, że po zamoczeniu moich włosów zaleciał ją swąd spalenizny.
***
Zastanawiasz się być może Drogi Czytelniku czemu opisuję takie rzeczy. Wszak teraz co najmniej kilku sąsiadów będzie czekać, aż zdejmę czapkę w kościele, żeby zobaczyć ile mi się wypaliło. Nie tak dużo, żebym musiała się wstydzić do tego przyznać . Ale tak sobie myślę, że pewnie nie tylko ja miewam takie przygody.
Kiedyś jechaliśmy do znajomych do Płocka. Jak zwykle wszystko działo się w pośpiechu. Postanowiłam pomalować sobie paznokcie już w drodze. Oczywiście nie miałam zmywacza, ale stary lakier już prawie zszedł, więc pomalowałam nową warstwę na niego. Coś mi jednak nie wyszło. Chciałam zetrzeć chusteczką higieniczną. Przykleiła się do lakieru. Wszystko zaschło, a ja tak wkroczyłam do znajomych.
Lans na całego. Kiedy przyznałam się znajomej, ona powiedziała, że też czasem tak robi. I wtedy poczułam, że nie jestem kosmitą.
Więc jeśli Tobie też zdarzają się takie akcje, to spokojnie - nie jesteś sam(a).
***
Dzień był pełen wrażeń . Cofając pod domem teściów zamarłam słysząc lekkie stuknięcie i widząc, ze coś wysokiego i szczupłego za mną przewraca się.
- O Boże! Potrąciłam człowieka!
Na szczęście to był taki wielki pachołek drogowy. Stał cienką białą stroną do mnie, dlatego nie zauważyłam go na tle śniegu. Postawiliśmy go z teściem z powrotem, wszak nic mu się nie stało. Ale strachu się najadłam.




Kulminacja była wieczorem. Po tygodniu życia w niepewności i strachu, po wszystkich najczarniejszych myślach - położyłam się na kozetce. Lekarz spojrzał w monitor. I po chwili powiedział:
- Widzi Pan ?( G siedział za nim)
Tu jest dziecko. A tu bije serce.





1 komentarz: