czwartek, 9 marca 2017

Zakręt

"Człowiek jest wredny" powiedziała pewna zakonnica do księdza Marka. Kilka lat wcześniej wykryto u niej raka. Była w bardzo poważnym stadium choroby. Wszystko zmierzało ku śmierci. I została uzdrowiona. Całkowicie. Miała całą dokumentację medyczną i trudno było nazwać to, co się wydarzyło inaczej, niż cudem. Po jakimś czasie ona jednak zaczęła wątpić, czy aby na pewno to był cud. Trzymała w ręku te dokumenty i zaczęła wątpić w to, że to Bóg sprawił.





Człowiek, czyli ja, jest wredny. Przede wszystkim wobec Boga. Bo czego On by tam dla mnie nie zrobił, to i tak przypiszę sobie. Albo będę miała pretensje.


Ile jeszcze muszę zobaczyć cudów, żebym uwierzyła, że wszytko z ręki Boga jest dobre.
Ile już było takich sytuacji, że to, co wydawało mi się porażką okazywało się dobre dla mnie? Czy była w moim życiu chociaż jedna sytuacja, w której Bóg mnie opuścił? Czy kiedykolwiek wzgardził mną gdy się zeświniłam, chociaż ja ciągle osądzam i gardzę innymi ?
Jakiś mój plan się nie powiódł, zabezpieczenie życiowe pękło jak bańka mydlana. Pojawił się zakręt życiowy i jak w tej pieśni " mieli serce w piersi jak ja, jak ty, które ręka lodowata ściskała".


I tego dnia, zanim strach się rozszaleje, przychodzi do mnie Bóg w osobie Kościoła, moich braci i daje mi Słowo.
" Nosimy ten skarb w naczyniach glinianych. Aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas samych."


Boże, Ty na prawdę jesteś w Kościele.

1 komentarz:

  1. Przeczytałam ten post dziś w nocy. Jest piękny i mądry. Dziękuję ci za to Agnieszko.

    OdpowiedzUsuń