środa, 21 marca 2018

Gdy nie ma w domu dzieci...

... to można zjeść to, na co ma się ochotę, a nie to, co lubią dzieci. Bo dzieci tego nie lubią , tamtego nie lubią. I każdy czego innego.



Poprzednio zrobiliśmy sobie z Grześkiem chiński makaron (z grochu i fasoli Mung, drogawawy, ale wydajny), smażony z warzywami. Mniam.

Dzisiaj pizza ze szpinakiem. Ciasto jak na zwykła pizzę , na to szpinak (duszony chwilę z cebulką i czosnkiem, doprawiony), żółty ser, pomidorki, boczek, ewentualnie szynka - co się ma w lodówce. Zrobiłam do tego sos, z jogurtu greckiego i szczypiorku (bo akurat miałam ścięty).
Piecze się. Zobaczymy co z tego wyjdzie.


Wiosna walczy z zimą, ale co by tam zima nie robiła, to jest na przegranej pozycji. Wytrzymamy.

***
Basia Złotousta na badaniu usg (nie pamiętam, czy to już opisywałam, sorry jeśli się powtarzam). Wchodzimy do gabinetu z całą ekipą. Obok leżanki jest parawan , a na nim rysunek.
- Mamo, co to jest?
- Serce człowieka.
- Naprawdę?
- Tak.
- Wygląda jak głowa koguta.
Lekarz zdziwiony:
- Dlaczego jak głowa koguta? A czemu nie kury?
Basia:
- Bo to głowa koguta.

WCzoraj po południu.
- Tato, musimy kupić nową lodówkę.
- Czemu?
- Bo na tej już się nie mieszczą moje rysunki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz