wtorek, 29 maja 2018

Elastyczny

Skoro zaczynam pisać posta - na pewno za chwilę moje rozkoszne maleństwa wrócą do domu ze spaceru z tatusiem. Tak, tak.

Ostatnio filozofowałam sobie w trakcie moich codziennych zajęć i taką sobie mądrość wymyśliłam, że bycie rodzicem wymaga od człowieka jednocześnie regularności i elastyczności. A może w ogóle człowiek taki powinien być? Mieć ramy w których się porusza, stałe rytuały, plan dnia. A jak coś pójdzie nie tak i plan się wykolei, to się nie denerwować, tylko pomyśleć, że widocznie dziś pojedziemy inną trasą. Ważne żeby zaliczyć obowiązkowe stacje (posiłki, spacer, drzemki, witaminy itd.), a w jakiej kolejności - to jak już tam wyjdzie.

***
W trakcie ostatniej burzy uratowaliśmy trzmiela. To znaczy może nie tyle uratowaliśmy, bo pewnie sam by się uratował, ale schowaliśmy go w bezpieczne miejsce, żeby szybciej wyschły mu skrzydełka. O, proszę, jaki włochaty przystojniak.


Los owadów zapylających leży mi na sercu, bo bez nich nie byłoby owoców, które nasza rodzina zjada w znacznych ilościach.

***
Byłam ostatnio z dziećmi u stomatologa. B miała wizytę, a reszty  nie miałam z kim zostawić. To wzięłam. Gdy weszłam do poczekalni,  jakaś pani powiedziała do mnie:
- Taka młoda, a już z taką gromadką dzieci!
Czujecie klimat. Jestem trochę (albo bardzo ) przewrażliwiona na punkcie komentowania cudzej dzietności, zwłaszcza mojej. Ale nie trzasnęłam jej z bańki, tylko uśmiechnęłam się uroczo i powiedziałam:
- Już taka zupełnie młoda to ja nie jestem. Ale dobrze się trzymam.
Póżniej wdałam się w miłą pogaduchę i generalnie pani była w porządku.
W gabinecie stomatologicznym B siedziała na fotelu pochlipując, K w nosidle, M trzyma mnie za nogę ze łzami w oczach i w strachu, że i jej każą wejść na fotel. I też zaczęła się rozmowa, że jak to ja mam ciężko, że czasu dla siebie nie mam i pewnie książek nie czytam. .
I patrzą na mnie ludzie na bazarze, na placu zabaw i gdzie tam jeszcze bywamy. Że z trójką dzieci! Mój Boże!
Trochę szydzę - przepraszam. Ale mnie to wkurza.
Podziwiam znajomych, którzy mają po czworo i więcej dzieci. I słyszą teksty typu: "Teraz, jak ma pani 500+, to może sobie pani kupić tej droższej szyneczki"(w dziale mięsnym w sklepie).
Że jeszcze nikomu nie wyjechali z bańki. Ja za siebie nie ręczę.
Jestem dorosła, odpowiedzialna i świadoma. I nie potrzebuję, żeby obcy ludzie projektowali moje życie rodzinne. Albo litowali się nade mną.
Także tego. Strzeżcie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz