wtorek, 6 lipca 2021

10 rocznica

 Powinnam napisać tego posta ze trzy tygodnie temu, ale dni biegną jak szalone i tylko czasem przypomina mi się, że mam bloga i warto go uzupełniać, bo jest to rodzaj naszej rodzinnej kroniki.


19 czerwca mieliśmy naszą dziesiątą rocznicę ślubu. O 7.00 rano byliśmy na mszy z dziećmi w naszej parafii. Później oglądaliśmy filmy, odpoczywaliśmy, w południe pojechaliśmy na pizze do Zielonki. Pizzeria jest tuż obok placu zabaw, więc dzieci mogły się bawić do woli przed i po. Pizza była pyszna. Polecam Pizza House w Zielonce, szczególnie pizzę pepperoni. Bardzo się starałam, żeby ten dzień był miły dla wszystkich, ale trudno jest utrzymać stan radosnej błogości przez cały dzień, bo było gorąco, byliśmy zmęczeni upałem, dzieci marudziły, ktoś nie chciał założyć pieluchy, inni kłócili się o wodę itd. itp. , a musieliśmy jeszcze wieczorem jechać do Warszawy, bo mieliśmy posługę we wspólnocie. Dwie msze jednego dnia to za dużo dla dzieci. Krzysiek i Jadzia po prostu wścieklizny dostali i musiałam wyjść z nimi na zewnątrz, gdzie biegali po schodach. G nie mógł mi pomóc, bo służył do mszy. Humor mi się zwarzył i płakać mi się chciało z bezsilności. Trudne jest to wszystko czasami, ale jak mówi mój mądry mąż: grunt to nie mieć oczekiwań i nie myśleć, że mi się należy. Jak człowiek przyjmie minimalistyczną wersję zdarzeń, to później można być tylko miło zaskoczonym.

Zaczęliśmy urlop na działce i jest naprawdę pięknie. Pojechaliśmy w środę w zeszłym tygodniu. Trochę leżymy, trochę działamy. Jak jest pogoda i dzieci nie grasują - malujemy domek. Ja dłubię w ziemi, G zaczął robić łazienkę. Pomidory pięknie zawiązały owoce (szczególnie Kmicic), cukinia w kompostowniku ma się świetnie, sałaty i cebula na grządkach są bujne. Ogórki sialam po raz drugi, bo z pierwszego siewu prawie nie wzeszły, tak jak fasolka szparagowa. Ale trzy krzaki ogórków z rozsady już zaczęły owocować. Poziomki obrodziły jak szalone. Nie wymarzły zimą na podwyższonej grządce. Dzieci codziennie je zbierają, nawet Jadzia. Powojniki na balkonie też piękne, właśnie zakwitła Hanna. Potwierdzam to , o czym wiele razy słyszałam - grunt to ściółkowanie. Widzę, jak ziemia trzymam wilgoć tam , gdzie rozłożyłam ścięta trawę, a jak szybko się wysusza, gdy jest goła.















***
- Krzysiu, co roku dziadek zbierał dla nas jagody, może w tym roku my zbierzemy dla dziadka. W końcu ma juz 80 lat i się starzeje. Niema już tyle sił.
- Co ty, mamo! Dziadek jest twardzielem!
***
- Marysia, przyniosłaś z dworu miseczki po płatkach?
- No tak... są na dole na parapecie, więc właściwie to są w domu...
- To przynieś je na górę i włóż do zlewu.
- Nie mogę. Jestem po kąpaniu, a zawsze mówisz, żebyśmy po myciu nie wychodzili na zewnątrz.
- Ale klatka schodowa jest w środku. Idź.
- Oj mamo...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz