czwartek, 2 czerwca 2016

Zaniedbania

Coś zaniedbać trzeba. Gdy staram się nie zaniedbywać rodziny i domu, to zaniedbuję inne obszary życia. Kiedy oddaję swój czas tym innym obszarom, to przez dom można się przekopywać, a dzieci niedopieszczone. I tak w kółko.

Chodzi mi po głowię mnóstwo myśli i refleksji życiowych, ale wciąga je życiowy wir i zapominam.

Znęcają się nade mną ostatnio różne lęki i strachy.A właściwie to ja pozwalam im się nade mną znęcać. Powtarzam sobie, że przecież nic złego się nie dzieje, ale i tak podgryza mnie to wewnętrznie. Pospolite sposoby odganiania złych myśli nie pomagają.

Czy Was, rodziców, nie nachodzą czasem lęki, że coś złego spotka Wasze dzieci? Ciężka choroba. Bardzo źli ludzie bardzo ich skrzywdzą. Na całe życie. Wypadek drogowy. I tak dalej.

A przecież zło nikogo nie omija. Cierpienie zrani każdego.
Niby WIEM, że cierpienie też ma sens. Że w moim życiu ma sens.
Ale może zrobiłoby wyjątek dla moich dzieci i je pominęło?

O Grześka tak się nie martwię. Boję się, że kiedyś , nagle przeprowadzi się z tego świata na tamten i zostawi mnie samą. I do końca życia w każdej minucie będę za nim tęsknić. Ale wiem, że on ma w sobie ziarno wiary. I wierzę, że przetrzyma cierpienie.

Dzieci są takie kruche. Chciałabym im oszczędzić przynajmniej tego niepotrzebnego cierpienia. Z grzechu. Z głupoty. A wiem, że i tak będą cierpieć.

Kiedy umarł Michał, to zrozumiałam, że takie jest ryzyko miłości. Człowiek otwiera serce, kocha i każdy może go zranić do samego środka jestestwa. Kilka sekund może go złamać. Jeden ruch może zmienić tory życia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz