środa, 17 maja 2017

Patataj patataj

Mamy 24 tygodnie i 1 dzień
Pozostało 15 tygodni i 6 dni

Czas galopuje jak w tytule.



Zła jestem. Miałam już napisany ten post do połowy i niechcący skasowałam. Nie wiem jak. Nie cierpię maców, tych ichnich skrótów klawiaturowych, które są zupełnie inne niż w windowsie. Arrrr!

Newsy ogrodnicze.

Róże wykiełkowały.  Czysty szok, bo już spisałam je na straty i wyrzuciłam nasiona do wielkiej donicy na balkonie. Teraz nie wiem które, bo zbierałam nasiona i z dzikiej róży, i z takiej pomarszczonej rosnącej przed M1 i pod czyimś płotem na ulicy Warszawskiej (leżały owoce, to sobie skubnęłam kilka z trawnika). Dopiero wyszły z ziemi.


Truskawki kwitną jak szalone, w dodatku pachną. Słuszny to był zakup.


Bratki robia się brzydkie, więc nie wklejam zdjęcia. Róże dopieszczone słońcem zaczynają porządną wegetację, bo dotychczasowe zimno mocno je hamowało.
Miłym dla oka widokiem są kończące już kwitnienie szafirki, tulipany i narcyzy, posadzone (trochę nielegalnie) przed domem. Jesienią planuję dosadzić jeszcze trochę.






Newsy ciążowe
Jest względny spokój. Od czasu do czasu pojawiają mi się jakieś skurczyli. Staram się nie przejmować pojedynczymi. Jeśli brzuszek zaczyna bardziej szaleć, to biorę nospę i wyłączam myślenie. Pomaga.

***

Muszę Wam powiedzieć, że trochę się ostatnio przestraszyłam. Bo wyobraźcie sobie, że Wasze wiecznie rozbrykane i hałasujące dziecko któregoś dnia nie chce wstać z łóżka, chce mu się spać cały dzień, nie chce jeść (nawet słodyczy!). Nie ma gorączki, wysypki, kataru, kaszlu, wymiotów ano biegunki. Mocno podejrzane. Całą sobotę martwiłam się o Basię. Już zaczęłam wymyślać, że ma cukrzycę. G obstawiał mononukleozę (cokolwiek to jest). Wieczorem zadzwoniłam do znajomej, które jest pediatrą. Pocieszyła mnie, że to może jednak być jakiś wirus. Tylko żebym pilnowała, czy B nie ma jakichś wybroczyn, które nie znikają pod naciskiem. Spała już dziecina, więc zawinęliśmy z G kołdrę i przyświecając sobie telefonem oglądaliśmy nogi itd.
Kiedy przyszła w nocy i powiedziała, że jest głodna - odetchnęłam z ulgą. W niedzielę rano brykała już z Marynią . Postanowiłam od tej chwili cieszyć się, gdy dzieci dokazują. No dobrze, może poprzestanę na nienarzekaniu. Na mniejszym narzekaniu.

***
- Mamo, zobacz! Znalazłam skarpetki. I to do pary! ;)

Wspominałam już, że była u nas ostatnio pani Ola, która niedługo zacznie u nas pracę w charakterze niani. Gdy miała przyjść, zajrzałam do Basi pokoju, żeby sprawdzić stan porządku/bałaganu. Postanowiłam nie sprzątać śladów jej zabawy. Niech niania wie, na co się decyduje.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz