poniedziałek, 19 czerwca 2017

Sześć lat później...

Mamy 28 tygodni i 6 dni
Pozostało 11 tygodni i 1 dzień
Jesteśmy w domu i mamy lekkiego doła, bo lekarz straszy


Wstałam dziś z lekko podpuchniętymi oczami, włos się w nocy poczochrał.
Koszula nocna XL , urocza, z żyrafą. Siedem kilo więcej niż kilka miesięcy temu. Grzesiek jadł śniadanie.
- Cześć kochanie.
- Cześć.
- Czy jestem tak samo śliczna, szczupła i zwiewna jak sześć lat temu?
- Jeszcze piękniejsza.

Suknię ślubną może bym wcisnęła dzisiaj na nogi. Wszak rozszerzała się ku dołowi. I na tym bym poprzestała. W ostatnia niedzielę próbowałam zmieścić się w sukienkę ciążową, którą kupiłam będąc Basią w ciąży. Pamiętam, że w dziewiątym miesiącu ciąży byłam w niej na ślubie u znajomych. Dzisiaj mamy siódmy miesiąc. Poprosiłam o pomoc G, zaparł się nogą, ciągnął za suwak... i nie zasunął. Chyba sukienka zmieni status na nieciążową.

Przeczytałam przed chwilą artykuł Natalii Białobrzeskiej na aletei. O formie po ciąży i samopoczuciu, gdy widzisz zdjęcie celebrytki sześć tygodni po porodzie. Wygląda lepiej niż ja i Ty razem wzięte przed ciążą. Można się zdołować.
Ale nie trzeba. Bo - tak powiedzmy sobie szczerze - po co my chcemy być takie ładne, szczupłe itd.?
No po co?
Żeby nas ktoś kochał!
A  jakoś tak to się dziwnie w życiu układa,  że ja najbardziej kochana czuję się nie wtedy, gdy super wyglądam, jestem w dobrej życiowej formie i w ogóle wszytko jest naj. Tylko wtedy, kiedy wyglądam beznadziejnie, mam parszywy humor i wszystkich opieprzam i wyłazi na wierzch całe moje życiowe popapranie. Być kochanym i akceptowanym w takim momencie - bezcenne.

Mija sześć lat, od kiedy przysięgaliśmy sobie z G miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
Świętujemy mało hucznie, bo jestem dzisiaj w kiepskiej formie i nawet nie miałam siły zrobić surówki do obiadu. Kwiaty  w kwiaciarni podobno jakieś parszywe były i niegodne, więc mąż kupił mi ananasa. Ten to wie, jak uszczęśliwić kobietę ;)
Nie zapalaliśmy świec, żeby nie prowokować dzieci do zrobienia pożaru. Nie założyłam szpilek, bo juz ze trzy lata nie chcą wejść na moje nogi. G pozwolił sobie na założenie wygodnych spodenek, a mi to zupełnie  nie przeszkadza. Nie wrzucimy na fejsika zdjęć romantycznej kolacji i nas takich zakochanych i pięknych. Żeby wszyscy widzieli, jak się kochamy i jaka cudowna z nas para.
A na co to komu?


I przyznam Wam się do czegoś.
Jestem w tym wszystkim cholernie szczęśliwa.


1 komentarz:

  1. Agnieszko wszystkiego najlepszego Wam życzę. Niech Pan Bog Wam błogosławi. U nas te rocznice tez jakieś takie niecelebryckie. A już na fb to nic nie wrzucam. Bo komu i po co?
    Opis sukienki przecudny. Ty Basie rodzilas dawno więc się nie liczy Inna moda była 😉
    Kibicuję Twojej ciąży Kazdy dzień w Twoim brzuszku to łaska dla maluszka
    Sciskam czworokątnie. Joanna

    OdpowiedzUsuń