czwartek, 31 grudnia 2015

Koniec roku.

Właściwie, to sama nie wiem o czym to ja miałam napisać.

Wymyśliłam nową miarę. Jest to metr bieżący prania. A liczy się to tak. Na suszarce do prania mam 20 linek po metr długości. Czyli jak ją zapełnię, to mam 20 metrów bieżących prania, które później trzeba jeszcze uprasować niestety. Przed świętami z mojej winy zrobiły się nam zaległości w praniu i na święta w naszym schowku zamieszkał ogromny worek prania do zrobienia. Bo pralka i kosz były już zapełnione. Rozważam zakup kontenera.
Od poniedziałku zrobiłam już chyba 6 czy 7 prań (pralka na 6 kg) i dzisiaj dobijamy do końca. Dwa ostatnie. A przecież jest nas tylko czworo, w tym dwoje małych człowieków. Paradoks polega na tym, że im kto mniejszy, tym więcej prania produkuje. Bo mu np. coś z pieluchy wyciekło... albo się ulało... Samo życie ;P

Zaliczyliśmy już trzecią wizytę położnej środowiskowej. W porządku kobieta, ale były małe przeboje. Bo ona na pierwszej wizycie stwierdziła, że Mary ma pleśniawki na języku i kazała nam pielęgnować pępek spirytusem. Pleśniawki mnie zdziwiły, bo dzień wcześniej dziecko oglądał neonatolog w szpitalu i nic o nich nie mówił. Na drugi dzień po wizycie położnej mieliśmy powtórkę u neonatologa i zapytaliśmy o to. I lekarz powiedział, że to zwykły nalot od mleka i że nie używa się już dla dzieciaków Afftinu, który położna nam zaleciła.
Druga kontrowersja , to spirytus do pępka. Niedzietni nie muszą wiedzieć, że co jakiś czas zmieniają się zalecenia co do tego jak pielęgnować pępek. Trzy lata temu mówiono nam, że przemywanie wodą z mydłem i trzy razy dziennie Octenisept. Teraz powiedziano mi w szpitalu, że odchodzi się już nawet od Octeniseptu, że sama woda z mydłem i wycierać do sucha. I tak robiliśmy. Przyznam się, że nawet nie kupiliśmy Octeniseptu, bo wiedzieliśmy, że nie zużyjemy nawet dziesiątej części opakowania. Na wspomnianej wizycie u neonatologa zapytaliśmy więc o pępek i potwierdzono, że teraz to tylko sucha pielęgnacja, że z pielęgnacji spirytusem i grzebania patyczkiem kosmetycznym zrezygnowano już kilka lat temu. Więc zrobiliśmy po swojemu. Pewnie nic by się nie stało, gdybyśmy tego spirytusu użyli (skoro tyle lat tak robiono), ale Mary strasznie się darła , gdy położna jej grzebała w tym pępku i nie podobało mi się to. Na drugiej wizycie powiedzieliśmy położnej, że Mary nie ma pleśniawek, a położna się nie upierała przy swoim. Obejrzała pępek i powiedziała, że bardzo ładnie i  w ogóle i jakoś nie miałam serca mówić jej, że nie zrobiliśmy jak kazała. Pępowinka odpadła nam szybko, bo po czterech dniach, później trochę się sączyło z pępka, ale zwykłe mycie i wycieranie wystarczyło. Ślicznie się wygoił.
Piszę to dla młodych rodziców, którzy słyszą pewnie różne historie, wersje i dobre rady na temat pielęgnacji dzieci. Można czuć się zagubionym, ale warto czasem zaufać własnej intuicji. Nie bójcie, nie jest łatwo "popsuć" tego małego człowieka. Dzieci mają system obronny także przed naszą rodzicielską głupotą ;)

Kończę, dzieci wzywają.

Niech w tym nowym 2016 roku nie zabraknie nam pokoju i radości. I poczucia humoru oczywiście ;)

A to Marysia. Sama słodycz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz