poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Hormony

Hormony to wielka siła rządzącą kobietą. Kto zaprzecza - ten życia nie zna .

Byliśmy dziś u prof. Chazana na comiesięcznej wizycie. Wszystko w porządku. Profesor zapytał skąd biorą się moje lęki, skoro fizycznie czuję się dobrze.
Myślałam o tym w drodze powrotnej. I wymyśliłam trzy " siły":
1. Fizjologia, czyli te hormony tytułowe. W normalnym cyklu kobiety, to wiadomo, że są dni kiedy jest słodka jak miód i takie , że bez kija nie podchodź. Nie chcę przez to powiedzieć, że człowiek jest zdeterminowany fizjologią ( jak twierdzą niektórzy, tłumacząc swoje niepohamowanie w sferze seksualnej). Rozum na szczęście silniejszy ( zazwyczaj). Ale dobrze jest wiedzieć, skąd się we mnie biorą różne uczucia. W ciąży hormony przypuszczają na mnie zmasowany atak. Płakać mi się chce z byle powodu albo wszytko mnie denerwuje. Arrrr!
2. Psychika. Przeżyłam już stratę dziecka. Pamiętam okoliczności.  Strach szuka wentyla bezpieczeństwa. Staram się racjonalizować sytuację, ale to nie wystarcza, bo jest jeszcze...
3. Dusza. Tak, tak, ona istnieje. I walka toczy się też w swerze duchowej. Bo co/kto podsuwa mi straszne myśli i lęki? Komu zależy na tym, żebym żyła w strachu? Jak niewolnik. " Przyprowadziłeś  nas na pustynię, żebyśmy tu pomarli z głodu i pragnienia." Brzmi znajomo.

Jezu, ufam Tobie. Że mnie nie skrzywdzisz. Wierzę, że jesteś dobry. Zawsze.

2 komentarze: