Akt pierwszy.
Żona: Kurcze, nie mogę zrzucić tych kilogramów po ciąży. I w ogóle zmieniła mi się figura. Już nigdy nie będę taka szczupła jak kiedyś. Chlip. Chlip.
Uprzejmy znajomy: Nie martw się. To normalne, że chłopcy z czasem mężnieją, a kobiety... kobiecieją.
Mąż: Ta... mężczyźni mężnieją, a kobiety tyją po prostu.
Dziad. Mógł skłamać, albo nic nie mówić.
..........................................................................................................................
Akt drugi (nie pamiętam, czy już o tym pisałam). Poranek.
Mąż: Malowałaś się?
Żona: Tak, wczoraj. Ale chyba nie zmyłam dokładnie. (I tak położyła się spać.)
Mąż (patrząc na czarne smugi pod jej oczami): A nic... Bo wyglądasz jak kobieta ze złamanym życiem...
.........................................................................................................................
Akt trzeci. Mąż wraca z pracy, żona czymś tam zajęta.
Mąż: Nałożysz mi obiad?
Żona (zirytowana, że jej zawraca głowę): A nie możesz wziąć sobie sam?
Mąż: Mogę, ale ty to zrobisz lepiej. Bo ja to nie wiem gdzie co jest,a ty to tak wszystko szybko ogarniasz. (I słodko się uśmiecha).
Żona w skowronkach, przekonana, że nikt nie zrobi tego lepiej od niej, nakłada i podaje obiad mężowi, a on się śmieje podstępnie pod nosem, że dostał co chciał i jeszcze zapunktował.
...........................................................................................................................
Żona: Muszę wyjść z domu, bo zwariuję.
Mąż: Idź, dobrze ci to zrobi. Ja się zajmę dziewczynami. Tylko kup mi piwo. Dwa piwa.
Żona kupuje. Bo jest dobrą żoną ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz