czwartek, 7 kwietnia 2016

Spa dla czajnika

Kto się spodziewa rewelacji, ten może poczuć się zawiedziony, bo u nas zwykłe życie. Ale najsampierw (jak mawia moja babcia) przypomnę sama sobie o czym będzie ten post: czajnik, wskrzeszenie, książki, filmy, róże.

Czajnik tytułowy, a konkretnie jego odmłodzenie to odkrycie, że gotowanie go w wodzie z dodatkiem sody kuchennej (łyżka sody na litr, ale ja sypię tak na oko) pozwala doczyścić go w sposób prawie doskonały. Za pierwszym razem zeszły z niego wszystkie plamy z przypaleń plus niebieska farba (dzięki czemu zyskaliśmy nowy, srebrny czajnik). Dzisiaj doczyściłam go po raz kolejny i dumna jestem z siebie. Polecam czyszczenie czajnika. Ubolewam, że nie mogę w ten sam sposób doczyścić piekarnika. Nie mam tak dużego garnka.

Wskrzeszenie. Ewidentne. Ręce, które leczą.
Wczoraj potrzebowaliśmy pokrowca na komputer i Grzesiek wygrzebał z naszego przepastnego pawlacza moją starą torbę na laptop, z tymże starym laptopem w środku. Rok temu popsuł się. Podejrzewaliśmy, że wysiadła karta graficzna, bo po włączeniu pojawiała się na ekranie wielka zieleń przechodząca w wielką biel. Mąż mój wczoraj postanowił zajrzeć do środka i poszukać tej karty w nadziei, że może uda się dokupić nową (mam ten komputer 8 lat, więc to już antyk, ale próbować zawsze można). Rozkręcił, ale nie do końca, bo coś tam ciągle blokowało zdjęcie pokrywy. Popatrzył, poszukał i nie znalazł tej karty. Skręcił, włączył i komputer działał normalnie ;)
A ja już myślałam, żeby go to utylizacji oddać po uprzednim wyjęciu dysku. Mam zatem znów dostęp do internetu (przez kilka dni nie miałam i zapowiadało się, że długo nie będę mieć - na skutek różnych okoliczności życiowych). Korzytam z Linuxa i on jest jakiś normalniejszy i bardziej przystający do mojego mózgu, niż Mac. Tylko do klawiatury muszę się znowu przyzwyczaić.

Książki.
Polecam "Nagi sad" Wiesława Myśliwskiego. Ta książka jest... piękna. Po prostu.
Zaczęłam też czytać tegoż "Widnokrąg". Przeczytałam narazie 100 stron, więc nie powinnam jeszcze opiniować, ale podoba mi się. Inna niż "Nagi sad", który był bardziej refleksyjny. "Widnokrąg" ma w sobie więcej (spokojnej) akcji i dialogów, choć zapisanych niekonwencjonalnie.

Filmy.
Obejrzeliśmy ostatnio "Taksówkarza" i "Łowcę jeleni" z Robertem De Niro. Pierwszy z wymienionych jest surowy w efektach, mocny. Drugiego jeszcze nie przetrawiłam, ale oba polecam. I kto nie obejrzy "Taksówkarza", ten nie zrozumie pewnej sceny w "Kilerze".
Pojawia się w nich wątek wojny w Wietnamie. Jeśli kogoś interesuje ten temat, to ogromne wrażenie zrobił na mnie film " Pomiędzy niebem a ziemią" (ang.  "Heaven&Earth"), link t=do opisu http://www.filmweb.pl/film/Pomi%C4%99dzy+niebem+a+ziemi%C4%85-1993-6100.

Najmocniejszym jednak i najbardziej poruszającym filmem, jaki obejrzałam w życiu jest "Pogorzelisko" w reż. Denisa Villenneuve. Tam jest watek wojny w Libanie (jeśli dobrze zrozumiałam), ale scenariusz rzuca na kolana. POLECAM!!!

 Róże trafiły już na balkon. Chyba im tam dobrze. Arthur Bell wyprodukował już chlorofil i zazielenił się. Miniaturka zgubiła liście, ale myślę, że przeżyje.


The Fairy ma się dobrze, podobnie francuska.




A tak z wątków rodzinnych, to nie dzieje się nic. Na szczęście. Basia poszła od poniedziałku do przedszkola, a my z Marynią sprzątamy sobie codziennie po troszeczku i gotujemy małe co nieco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz